Dziś szybki wpis dotyczący zapachów z Yankee Candle z limitowanych edycji i nie tylko. Trudno mi się ostatnio zebrać do tworzenia postów (bo zdjęcia od dawno zalegają na dysku), mam nadzieję, że mi wybaczycie! Postaram się bardziej ogarnąć i nadrobić posty. A teraz zapraszam do moich recenzji tytułowych zapachów.
BERRYLICIOUS –
chyba Was nie zdziwi jeśli napiszę, iż zapach ten jest jednym z moich
ulubieńców?!:) Nie przepadam za zbyt słodkimi zapachami, jednak ten jest
wyjątkiem. Jest bardzo aromatyczny i intensywny, dlatego też świetnie sprawdza
się w dużych, otwartych przestrzeniach. Gdy odpalam go w kominku przypomina mi
się ciasto, które robiła moja Mama – kruche ciasto + bita śmietana + borówki.
Mniam! Wiem, że miał być to zapach jagód, jednak bardziej przypomina mi borówki
(lekko sztuczny zapach). Mimo wszystko uwielbiam i polecam!
WILD PASSION FRUIT
– przecudowny zapach melona marakui oraz mandarynek! Eksplozja owocowej słodkości,
orzeźwienia i świeżości. Idealnie oddaje aromaty owoców. Osobiście uważam, iż
nadaje się zarówno w lecie jak i w zimie by powspominać wakacje;) Kocham
zapachy owocowe, egzotyczne. Ten jest kolejnym moim ulubieńcem!
MANGO PEACH SALSA
– wosk idealnie oddaje zapachy, które wymienia producent: mango, brzoskwinia
oraz różowy pieprz. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że zapach jest w miarę
naturalny, nie wyczuwam jakiejkolwiek sztuczności. Uwielbiam owoce mango czy
brzoskwini nie tylko za zapach ale także za smak. Początkowo myślałam że będzie
to zamiennik WAIKIKI MELON, jednak
różnią się one między sobą. Chętnie przygarnęłabym dużą świecę tego zapachu… ;)
NOVEMBER RAIN –
kolejny męski zapach w mojej kolekcji Yankee Candle. W November Rain wyczuwam cytrusy, drzewo cedrowe i słabszą nutkę
słodkości. Producent zapewnia, że zawarte są również nuty szałwii i bursztynu.
Według mnie zapach ten kompletnie nie kojarzy się z deszczem. Jest bardzo
przyjemny, ciepły w sam raz na leniwy wieczór pod kocykiem. Jedynym minusem
wosku jest szybki zanik intensywności zapachu.
BLACK PLUM BLOSSOM
– nie wiem jak to się stało, ale ten zapach był jedynym jakiego nie miałam z
letniej kolekcji Q2 2014. Jak wiecie dostałam go jako prezent Mikołajkowy, o
którym możecie przeczytać TUTAJ. Bardzo żałuję że nie miałam go wcześniej, bo
jest przecudowny! Nie wiem dokładnie jak pachnie kwiat czarnej śliwki, ale
jeśli tak, to go ubóstwiam;) Na szczęście zapach wanilii nie jest przeze mnie
wyczuwalny, choć przebija się słodkawy aromat. Polecam każdemu! Heh, to już
następny ulubieniec…
SILVER BIRCH –
objawienie – to pierwsze słowo jakie przychodzi mi na myśl gdy odpalam ten wosk
w kominku. Nie spodziewałam się takiego cudownego zapachu! Kora brzozowa i nuta
świeżo opadłych liści tworzą cudowny klimat, pozostaje nam tylko marzyć.
Wyobrażam sobie spacer w lesie, gdzie ścieżka jest lekko pokryta lodem, który
pod wpływem nacisku stopy pęka. Silver
Birch jest idealny dla miłośników męskich zapachów, długo i intensywnie
pachną. Jest to zapach limitowany, spieszcie się! Ja na pewno zakupię jeszcze
jeden wosk, choć marzy mi się świeczka o tym zapachu…
Macie w swoich kolekcjach w/w zapachy? Który jest Waszym ulubionym? :)
Trzymajcie się ciepło!
Dzięki blogom odkryłam, ile dobroci dają woski. :)
OdpowiedzUsuńkocham november rain:) wild passion fruit ostatnio oddałam w prezencie... ja głupia:( black plum blossom to mój kolejny ulubieniec:)
OdpowiedzUsuń